- Kiedyś miasto, teraz wieś - jest co się napić i jest co zjeść - żartuje Właściciel Lnianej Chaty, Adam Antas.
Faktycznie, Chełmsko Śląskie było niegdyś miasteczkiem, które przeszło pół wieku należało do zamieszkujących opactwo w Krzeszowie Cystersów.
Teraz jest małą wsią, ale przed wojną można tu było spędzić czas w jednym z siedmiu hoteli, ulokować pieniądze w aż dwóch bankach, przeczesać księgozbiór trzystuletniej biblioteki, zwiedzić muzeum miejskie, potrenować na skoczni czy torach saneczkarskich.
- Mieszkańcy pracowali w fabrykach, których na miejscu było pięć. Uczęszczali też do jednego z trzech kościołów. 9 masarni produkowało tu kiełbasę, która była wędzona na jodłowych szyszkach - wymienia Adam Antas. - Były też cztery osiedla domów tkaczy. Produkowano w nich len. Część z tych domów istnieje do dzisiaj.
Chełmsko było tak dobrze znane, że w połowie XVIII w kowboje w Ameryce chodzili w chełmskich koszulach. Eksportowano stąd bowiem len, do wielu krajów na świecie. - Nawiązując do starych tradycji dzisiaj z żoną produkujemy tu rzeczy lniane. Sami je szyjemy. Tworzymy koszule, obrusy, torebki i wiele innych. Oprócz tego pieczemy też ciasto, którego receptura wywodzi się z lat 30.
Ciasto, o którym mówi Antys, wypiekane jest w kształcie... domów tkaczy. - To taka "Chełmska Bomba" - nawiązuje do Legnickiej Bomby. - Wymyślił je jeden z hotelarzy, ponieważ miasteczko miało rangę perły śląskiej architektury.
Chata w Chełmsku Śląskim znajduje się tutaj:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?