Obiecujący aktorzy młodego pokolenia. 10 nowych twarzy, które warto śledzić

Mateusz Rusin

Nie jest już takim znowu „świeżakiem”, a telemaniacy na pewno kojarzą go jako wikarego z Wilkowyj. Moje pierwsze spotkanie z nim miało miejsce w 2011 roku, podczas spektaklu dyplomowego „Bracia Karamazow” w reż. Jarosława Gajewskiego, w którym grał Dymitra. To był jedyny raz w historii, gdy spośród trzech braci Karamazow najważniejszy dla mnie stał się Dymitr. Za tę rolę otrzymał Grand Prix na XXIX Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. Skończył Akademię Teatralną w Warszawie i został wchłonięty przez Teatr Narodowy. Gra nieduże, zwykle drugoplanowe role, ale zawsze jest zauważalną osobowością sceniczną. Tak było z Mefistofelem w „Kordianie” Englerta, Księdzem Piotrem z „Dziadów” Nekrosiusa, Rogożynem w „Idiocie” Miśkiewicza i – last but not least – Kamillem z „Opowieści zimowej” Hycnara. Przede mną jeszcze Rusin jako Lacroix w „Śmierci Dantona” Wysockiej i szczerze mówiąc, nie mogę się już doczekać!