Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ponowny porces niedoszłego studenta przed warszawskim sądem w sprawie brutalnego zabójstwa

Redakcja
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Fot. Piotr Mizerski / Polskapresse
Ponowny proces niedoszłego studenta Jonasza S. oskarżonego o brutalne zamordowanie w Warszawie w 2009 r. 41-letniej kobiety rozpoczął się w poniedziałek przed warszawskim sądem. W sprawie zapadł już raz wyrok 15 lat więzienia - został jednak uchylony.

Sąd zdecydował, aby cały proces - podobnie jak poprzedni - toczył się z wyłączeniem jawności. O prowadzenie sprawy za zamkniętymi drzwiami wniosło oskarżenie oraz obrona, gdyż "jawność rozprawy mogłaby obrażać dobre obyczaje ze względu na przedmiot postępowania".

W poniedziałek odczytano akt oskarżenia, sąd rozpoczął także przesłuchania wezwanych biegłych.

O morderstwie szeroko pisała prasa. Do zabójstwa doszło 15 lutego 2009 r. Tego dnia wieczorem Barbara Z., która według mediów miała się trudnić prostytucją, weszła do mieszkania wynajmowanego przez Jonasza S. w centrum Warszawy przy ul. Chłodnej. Gdy przez dłuższy czas nie wychodziła i nie odbierała telefonu, taksówkarz, który czekał na nią przed blokiem, zaalarmował policję.

Czytaj także: Jeden ze stołecznych komendantów podejrzany w sprawie spalonych zwłok legionowskiego biznesmena

Policjanci, którzy zjawili się na miejscu, próbowali wejść do mieszkania na pierwszym piętrze. Wynajmował je od dwóch tygodni niedoszły student (jak ustaliły media, mimo że zdał na jedną z uczelni, nie rozpoczął nauki) pochodzący z Wyszkowa.

Funkcjonariuszom nikt nie otwierał, słychać było jednak odgłosy dobiegające z wnętrza. Na miejsce wezwano więc straż pożarną. Gdy policjanci i strażacy po drabinie weszli do lokalu, przebywający tam Jonasz S. zapewnił ich, że nic się nie stało, po czym próbował uciec. Został zatrzymany przez funkcjonariuszy czekających na zewnątrz mieszkania. W łazience policjanci odkryli natomiast poćwiartowane zwłoki kobiety. Jak ustalono, ofiara została najpierw uduszona metalowym łańcuchem.

Pierwszy proces w tej sprawie toczył się przed Sądem Okręgowym w Warszawie od marca do maja zeszłego roku. Sąd uznał wtedy Jonasza S. za winnego nieudzielenia kobiecie pomocy po utracie przez nią przytomności, a następnie dokonania zabójstwa poprzez uduszenie. Jonaszowi S. wymierzono wtedy wyrok 15 lat więzienia z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 10 latach. Uzasadnienie również było niejawne.

Czytaj także: Policjant popełnił samobójstwo ze służbowego pistoletu

Od wyroku odwołali się oskarżyciele. Warszawski sąd apelacyjny w listopadzie uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Powodem uchylenia były "błędy w ustaleniach faktycznych" i wady w uzasadnieniu pierwszego wyroku.

Oskarżonemu grozi dożywocie. Jako okoliczność łagodzącą sąd może wziąć pod uwagę m.in., że sprawca jest młodociany, czyli w chwili popełnienia zbrodni nie ukończył 21 lat, a w czasie orzekania w pierwszej instancji 24 lat.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mazowieckie.naszemiasto.pl Nasze Miasto