MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pomarańczowy Święty Mikołaj

Karol Marciniak
Jadwiga Czartoryska, prezes Fundacji Orange, wręcza dzieciom czek na 20 600 złotych
Jadwiga Czartoryska, prezes Fundacji Orange, wręcza dzieciom czek na 20 600 złotych fot. materiały prasowe orange
Są takie mecze, w których nie ma przegranych. Tak jak w niedzielnym mikołajowym spotkaniu pomiędzy drużynami Orange i Przyjaciele a Piłkarską Reprezentacją Dziennikarzy. Zespół pomarańczowego operatora telefonicznego zwyciężył 6:3, ale wygrały przede wszystkim dzieci.

Wychowankowie z Ośrodka Wsparcia Dziecka i Rodziny "Koło" z Warszawy otrzymali czek na 20 600 zł, które zostaną wydane na zbliżające się ferie zimowe. Skąd akurat taka kwota? Otóż w tym roku organizatorzy wpadli na szatański pomysł. Wysokość kwoty, jaką przekazano dla dzieciaków, zależała od liczby kilometrów, jakie wybiegali na boisku uczestnicy meczu charytatywnego. Wszystkim założono na ręce sporttestery, które zliczały liczbę wykonywanych kilometrów.

Nie wypadało zatem stać na boisku i czekać na piłkę, jak to cześć graczy ma w zwyczaju. Choć dla niektórych i tak nie było to odpowiednio silnym bodźcem i stali na boisku jak zwykle. Cóż, natury nie oszukasz…

Na szczęście wielu biegało bardzo sumiennie. Przez 70 minut meczu (grano na dużym boisku 2 razy po 35 minut) zawodnicy - licząc wszystkich łącznie - przebiegli 103 kilometry, co dało razem 20 600 złotych!

Niektórzy zawodnicy osiągali życiowe wyniki. Np. gość specjalny tej imprezy prezes Grzegorz Lato już po pierwszej połowie miał wybieganych siedem tysięcy kroków, co jest wynikiem niemal na poziomie Ligi Mistrzów! Stąd pojawiło się podejrzenie, że ktoś jednak przy tym "zegarku" prezesa Laty, coś podkręcił… Czyżby sekretarz generalny PZPN Zdzisław Kręcina, który z gracją i elegancją poruszał się po boisku?

Tak czy owak prezes Lato był jednym z bohaterów spotkania. Gdy jego zespół przegrywał 0:1 (prowadzili dziennikarze po golu Rafała Dębińskiego z Canal Plus), szef PZPN oddał strzał (choć to raczej nadużycie tego terminu, bo piłka leciała i… płakała), a bramkarz kadry dziennikarzy zapomniał się odbić. Wyglądał, jakby jakaś pozaziemska siła wbetonowała mu nogi w murawę. Stał jak zahipnotyzowany i patrzył, jak ślimacząca się piłka wpada do siatki.

Po chwili ten sam bramkarz znów musiał wyjmować futbolówkę z sieci. Tym razem po uderzeniu samobójczym partnera z drużyny. Jego nazwisko tym razem miłościwie pomińmy, bo w końcu był to jednak mecz dobroczynny, prawda?

Dziennikarzom jeszcze przed przerwą udało się wyrównać, po golu Michała Gąsiorowskiego z radiowej Trójki. Do przerwy było 2:2 i choć mogłoby się wydawać, że to sukces dziennikarzy, to ich trener nie był z nich zadowolony. Na burę według niego zasłużyło aż siedemnastu (z osiemnastu!) zawodników reprezentacji dziennikarzy. Trener Wojciech Jagoda słynie jednak z tego, że jest bardzo wymagający.

I okolicznościami łagodzącymi nie było nawet to, że zespół rywali prowadził doświadczony Paweł Janas, a grały takie gwiazdy, jak Dickson Choto z Legii, Marcin Robak z Widzewa, piłkarski obieżyświat Piotr Stokowiec, były selekcjoner Stefan Majewski, znakomity bramkarz Piotr Wojdyga, ligowiec Piotr Orliński (obecnie Puma) czy będący w życiowej formie Piotr Gołos z Orange.

Spotkanie odbywało się pod hasłem "Jeden mecz. Dwie drużyny. Wiele radości." I tak właśnie było na w Hali Piłkarskiej na warszawskim Bemowie.

Na początku drugiej połowy znów powody do radości mieli dziennikarze, po podaniu Andrzeja Twarowskiego gola głową strzelił Rafał Dębiński.

A potem było już wszystko jak zawsze: Stefan Majewski napinał się na dziennikarzy, oni sami partolili, aż się nie chciało na to patrzeć, a trener żurnalistów Wojciech Jagoda przechodził sam siebie w "konstruktywnej krytyce"… Czyli to znak, że idą święta.

Dziennikarzy na nic więcej tego dnia stać nie było, a cztery gole strzelili piłkarze Orange. Dwa Piotr Orliński (trenujący ostatnio z… dziennikarzami) i po jednym widzewiacy Piotr Stokowiec i Marcin Robak, czołowy snajper I ligi..

A potem było już tylko przyjemnie. Dzieci lepiły pierniki na konkurs, Święty Mikołaj rozdawał prezenty, a pokaźny czek został przekazany - dzięki Fundacji Orange - dla OWDiR "Koło".

Po meczu analizom zmarnowanych sytuacji nie było końca, ale wszystkim meczowe napięcie już zeszło i zrobiło się familjarnie.

Mecze Orange i Przyjaciele kontra Piłkarska Reprezentacja Dziennikarzy stały się już dobrą tradycją okresu mikołajkowego i taką… małą Orkiestrą Świątecznej Pomocy.

Dla uśmiechu dziecka zawsze warto wylać trochę potu na boisku. Bo to bezcenne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mazowieckie.naszemiasto.pl Nasze Miasto