Muzyczni globtroterzy, czyli podróże po dźwiękach świata

Są w naszym kraju artyści, którzy w swej twórczości nie wyściubiają nosa poza doskonale znane rejony, natchnienia poszukując w otaczającej ich na co dzień rzeczywistości. Ale są też tacy, którym to nie wystarcza. Niespokojne duchy, poszukujące odpowiedniej formuły daleko poza granicami świata znanego zza okna. To właśnie ci muzyczni globtroterzy zdominują w nadchodzącym tygodniu program Stodoły.

Na początek przygotujcie się na niezwykłą podróż w czasie, którą w środowy wieczór zgotuje zebranym Żywiołak. To zespół, który okazał się prawdziwym objawieniem na naszej scenie. Swoją energetyczną, żywiołową muzyką (wszak nazwa zobowiązuje) udowadnia, że możliwe jest skuteczne połączenie prastarych ludowych motywów, brzmienia tradycyjnych wiejskich instrumentów i białego śpiewu z niemal metalowym czadem, punkową dynamiką, psychodelicznymi odjazdami, a nawet akustycznym trans-techno. I to wszystko trzyma się kupy, tworząc wymarzony soundtrack dla jedynej w swoim rodzaju prasłowiańskiej potańcówki.

- Chociaż wywodzimy się z muzyki folkowej, z taką samą miłością odnosimy się też do rock'n'rollowców czy metalowców. Chcemy pokazać, że folk to dużo więcej niż zespół Mazowsze - tłumaczą muzycy stołecznej grupy. O swojej twórczości mówią, że to "biometal", "ekometal", "neoludowy darkwave", "heavy folk" czy wręcz "muzyka psychodelicznej Świtezianki". Przy pomocy pożyczonych od naszych praszczurów instrumentów w rodzaju liry korbowej, lutni czy barabanu generują taki czad, że nawet największym twardzielom kapcie spadają. Do tego w ich tekstach aż roi od wszelkiej maści zmór, utopców, południc, dusiołków i innych obmierzłych prasłowiańskich kreatur.

Ten ludowo-energetyczno-demonologiczny koktajl, który już zdążył przysporzyć zespołowi całkiem sporej kohorty oddanych fanów i paru prestiżowych nagród, zostanie w Stodole wzmocniony występem nowej formacji żywiołakowego lidera Roberta Jaworskiego - Roberto DeLira & Kompany. Skład i wyposażenie nieco inne, ale klimat oraz energia zbliżone.

Dzień później natomiast czeka nas spotkanie z muzycznymi podróżnikami zupełnie innego typu. Odkąd bowiem nasi rodacy masowo zaczęli wyjeżdżać za chlebem na Wyspy Brytyjskie, nie tylko harowali tam w knajpach i na budowach, ciułając cenne funciaki, ale też grali muzykę. W czwartek będziemy mieli okazję posłuchać polskich artystów, którzy na co dzień żyją i tworzą w ojczyźnie Beatlesów i Rolling Stonesów. W ramach projektu "20latRP.pl - pochwalmy się!", mającego na celu podsumowanie sukcesów naszych artystów na arenie międzynarodowej, na scenie pojawią się ceniona wokalistka Pati Yang oraz zespół The Poise Rite.

Ta pierwsza to jedna z najciekawszych postaci penetrujących pogranicza ambitnej elektroniki, trip-hopu i muzyki filmowej. Po wydaniu w naszym kraju znakomicie przyjętej płyty "Jaszczurka" (1998) przeniosła się na stałe na Wyspy, gdzie wraz z mężem, cenionym muzykiem i producentem Stephenem Hiltonem, udziela się w rozmaitych prestiżowych projektach. Współpracowała m.in. przy tworzeniu muzyki do takich filmów, jak "Ocean's Eleven - Niebezpieczna gra" czy "Jutro nie umiera nigdy", powołała do życia elektroniczny projekt FlyKKiller, a wiosną ubiegłego roku wydała solidny album "Faith, Hope + Fury".

The Poise Rite z kolei to trzech chłopaków z Rzeszowa, którzy wspólnie postanowili poszukać szczęścia po drugiej stronie kanału La Manche. Grają ponurą odmianę indie rocka, zainspirowaną dokonaniami choćby Interpolu czy Placebo. A grają na tyle dobrze, że jako jeden z nielicznych polskich zespołów zostali zaproszeni do udziału w słynnym festiwalu Glastonbury, a brytyjska prasa muzyczna regularnie poświęca im obszerne wzmianki.

Okazuje się zatem, że poszukiwanie inspiracji poza własnym podwórkiem może przynieść całkiem interesujące efekty. Ostatecznie przecież już Kora śpiewała, że "podróżować jest bosko". A Żywiołak, Pati Yang i The Poise Rite dobrze o tym wiedzą.