Jezdnia na ulicy Kwiatkowskiego na warszawskim Gocławiu jest w opłakanym stanie. Jak podliczył jeden z mieszkańców, na niespełna 300-metrowym odcinku jezdni jest dziś 15 dziur. Prowizoryczne remonty, choć się odbywają, to nie dają spodziewanych efektów, a w jedni tworzą się kolejne “ubytki”.
- Jedna z nich jest już na szerokość 2/3 drogi i prowadzi dalszą ekspansję. Pozostałych kilka walczy o połączenie swych terytoriów w jeden, piękny krater. Rozrastają się, żyją własnym życiem. Dwa lata temu ekipa zalała je w 4,5 minuty asfaltem i o dziwo nie pomogło. Jak tak dalej pójdzie to wpadający w nie wyfruną po drugiej stronie kuli ziemskiej w okolicach San Francisco, albo Wysp Owczych. Jak widać w przypadku asfaltu czas nie leczy ran. Może kwiaty uleczą, bo słyszałem że mają leczniczy wpływ w wielu przypadkach. Kto wie? - pyta retorycznie pan Rafał, który postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i posadzić kwiaty w drogowych dziurach.
Begonie nie tylko zdobią jezdnię, ale także zwracają uwagę na problem nieremontowanych dróg, takich jak ta przy Eugeniusza Kwiatkowskiego. - Może, ktoś - miasto, radny, zarząd, może nawet prezes, odpowiedzialny za tą drogę załatwi sprawę bez zwalania na innych tłumaczeniami że to fragment drogi który ma status taki czy inny? - pyta Pan Rafał.
Pomysł sadzenia kwiatów w dziurach drogowych nie jest niczym nadzwyczajnym. Podobne praktyki są stosowane m.in. w dużych miastach USA czy Anglii. Ogrodnicy - partyzanci walczą w ten sposób z opieszałością władz, które zaniedbują remonty w lokalnych społecznościach.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?