Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia, mistrz transferowych pudeł

Maciej Lehmann, Rafał Romaniuk
Marcin Obara/Polskapresse
Nikt tak jak włodarze Legii Warszawa nie potrafi marnotrawić pieniędzy wydawanych na transfery. W czasach gdy dyrektorem sportowym był Mirosław Trzeciak, klub ze stolicy stał się synonimem zakupowej ignorancji.

Przyznać jednak trzeba, że były reprezentant Polski miał wiele spektakularnych klęsk, jak choćby sprowadzenie słynnego trio z Hiszpanii, ale oddać mu należy, że kilka razy udało mu się trafić. Zakontraktował choćby Chinyamę czy Astiza i wypatrzył Rybusa czy Borysiuka.

Przypominamy to dlatego, że przy ostatnich ruchach Marka Jóźwiaka Trzeciak i tak osiągnął sporo. W ostatnim okienku transferowym Legia wydała 2,5 mln euro, czyli pozwoliła sobie na luksus niespotykany w historii polskiego futbolu. Efekt? 14. miejsce w tabeli. Słusznie Dariusz Dziekanowski żartuje, że trzeba się cieszyć, że Jóźwiak nie miał do dyspozycji 10 mln.

Odpowiedzialność za transferowe pudła spada nie tylko na dyrektorów sportowych, ale też na Leszka Miklasa, który najpierw w randze prezesa, a ostatnio wiceprezesa odpowiedzialnego za pion sportowy nadzorował wszystkie ruchy. Mimo pomyłek dalej cieszy się zaufaniem właściciela Mariusza Waltera. Jak pokazuje suche zestawienie, które prezentujemy poniżej, procent udanych zakupów do tych chybionych jest porażający. I to tylko w przypadku dobrej woli, bo Iwańskiego, Vrdoljaka, Manu, Kucharczyka czy Machnowskiego uznaliśmy za celne strzały, z czym można dyskutować.

Na zupełnie innym biegunie jest Lech Poznań. By odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Kolejorzowi częściej niż innym klubom, a zwłaszcza Legii, udaje się przeprowadzać udane transfery, należy przypomnieć słowa właściciela Jacka Rutkowskiego. Kiedy cztery lata temu kupił Lecha, przedstawił swoją filozofię budowania silnego klubu.

- Trzeba stworzyć przede wszystkim odpowiednie podstawy, wprowadzić ostrą dyscyplinę finansową, zupełnie jak przy zarządzaniu firmą. Jestem zwolennikiem żmudnej pracy, która nie podoba się kibicom i dziennikarzom. Kolejność musi być taka: musimy najpierw dobrze ułożyć stosunki biznesowe, potem jak najwięcej zarabiać i wreszcie za te pieniądze kupować zawodników, którzy nam wzmocnią drużynę. Zawodników, których można kupić za 500 tys. euro, jest w Europie dużo. A to oznacza, że łatwo się pomylić. Dlatego będziemy kładli ogromny nacisk na organizację skautingu. Nie stać nas na pomyłki. Nie będziemy inwestować w graczy, których nie obserwowaliśmy dostatecznie długo. Pół roku. Minimum - mówił Rutkowski.

W Lechu nie do pomyślenia jest sytuacja, że ktoś taki jak Mirosław Trzeciak czy teraz Marek Jóźwiak dostaje 2,5 mln euro na transfery i praktycznie sam decyduje, kogo sprowadzić. Słynny, ale często wyśmiewany poza Wielkopolską komitet transferowy zatwierdza, czy dany piłkarz się nadaje, nawet jeśli pozytywną opinię wyda szef skautów Piotr Rutkowski, syn właściciela. Każdą wydaną złotówkę ogląda się w Poznaniu z dwóch stron, i to kilkakrotnie. W efekcie najdroższym zawodnikiem w ciągu ostatnich czterech lat jest Artjoms Rudnevs, który kosztował 650 tys. euro.

Lech wystrzega się też tzw. kominów płacowych. - Do czego to prowadzi, widać teraz na przykładzie Legii. Byłoby nas stać, żeby zapłacić za Sobiecha milion euro, ale nie bylibyśmy w stanie spełnić finansowych żądań tego chłopaka. Nie może być przecież tak, że zawodnik, który jeszcze nic nie osiągnął, zarabia 400 tys. euro - analizuje dyrektor sportowy Marek Pogorzelczyk. W Lechu najwyższe kontrakty to 250 tys. euro, większe pieniądze leżą na boisku. Poznański klub płaci duże premie za sukcesy takie jak mistrzostwo Polski czy gra w fazie grupowej europejskich pucharów.

- Oczywiście, zdarzają się błędy. Zapotoka to znakomity piłkarz, ale u nas nie może się zaaklimatyzować. Staramy się jednak, by ryzyko nieudanych transferów zminimalizować, i chyba się to udaje - kończy Pogorzelczyk.

Maciej Lehmann, Rafał Romaniuk

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mazowieckie.naszemiasto.pl Nasze Miasto