Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byli podopieczni o trenerze Legii mają dobre zdanie

Hubert Zdankiewicz
Byli podopieczni mają o opiekunie Legii dobre zdanie. Dlaczego więc w Warszawie mu nie wychodzi?

Maciej Skorża awansował w środę z Legią Warszawa do finału Pucharu Polski. Nie brak jednak opinii, że wygrana w półfinale z Lechią Gdańsk odroczyła tylko wyrok, który już zapadł, bo po sezonie i tak zostanie zwolniony. Nawet jeśli stołeczny zespół pokona w finale Lecha Poznań. Czy słusznie?

- Jego nie można zwolnić. Jego trzeba wyp...lić dyscyplinarnie - stwierdził niedawno były piłkarz Legii Wojciech Kowalczyk.
Innego zdania są stołeczni kibice, którzy od pewnego czasu skandują na meczach: "Maciek, to nie twoja wina, że to ch... jest nie drużyna", co jest jasną aluzją do fatalnej polityki transferowej.

Niby słusznie. Nie ma co się dziwić, że "wzmocniona" Antoloviciami, Kneżeviciami i Mezengami drużyna rozgrywa najgorszy sezon od kilkunastu lat.
Czy jednak Skorża nie jest na pewno niczemu winien?

Czytaj także: Taką Legię trzeba zwyczajnie rozgonić

- Jeżeli klub nie osiąga swoich celów, to trener nie może zwalać winy na innych i mówić, że nie wie, co się dzieje - uważa inny były piłkarz Legii, a później asystent Leo Beenhakkera Dariusz Dziekanowski.

Nie on jeden. Może więc rację mają ci, którzy twierdzą, że praca w Legii po prostu Skorżę przerosła (nie jego pierwszego). Nasz dobrze ustosunkowany w ITI znajomy zdradził niedawno, że podstawowym kryterium przy jego zatrudnieniu nie były kompetencje stricte piłkarskie, tylko elokwencja, nienaganne maniery i... dobrze dobrane krawaty. Ponoć właśnie tym przekonał do siebie Mariusza Waltera.

Nie wiemy oczywiście, czy to prawda, niemniej nie jest to pierwsza zasłyszana przez nas historia na temat tego, jak przebiega rekrutacja do Legii. Jej właściciel bardzo żałował ponoć swego czasu dymisji dyrektora sportowego Mirosława Trzeciaka. Powód? "Bo to taki inteligentny facet, o malarstwie hiszpańskim można było z nim porozmawiać i o muzyce".

Czytaj także: Pseudokibic Legii usłyszał zarzuty za uderzenie piłkarza

Spróbujmy jednak skupić się dla odmiany na faktach. Albo chociaż spróbować ustalić, czy Maciej Skorża jest naprawdę dobrym trenerem.
- U nas w Polsce łatwo kreuje się gwiazdy. Wystarczy kilka meczów, jedna dobra runda. Jeszcze łatwiej strąca się te gwiazdy z piedestału - mówi Sebastian Mila, który dobrze pamięta obecnego szkoleniowca Legii z czasów, gdy ten był asystentem Janasa w reprezentacji Polski.

- Ja mogę wypowiadać się o Skorży wyłącznie dobrze. Jako trener zawsze miał świeże spojrzenie na futbol, śledził taktyczne nowinki, dużo czytał. Cały czas się uczył. Miał świetny kontakt z piłkarzami. To normalny, fajny facet, z którym można było pogadać na każdy temat. Nie byłem zdziwiony, że po zakończeniu pracy z kadrą dobrze radził sobie w Groclinie [zdobył z nim Puchar Polski - red.], a potem w Wiśle Kraków [dwa mistrzostwa kraju - red.] - dodaje piłkarz Śląska Wrocław.

Podobne opinie na temat Skorzy usłyszeliśmy od innych. Nie jest tajemnicą, że to właśnie on, a nie selekcjoner ustalał taktykę na mecze. Jego współpracę z Janasem można by porównać do duetu Jürgen Klinsmann - Joachim Löw prowadzącego reprezentację Niemiec podczas mistrzostw świata w 2006 r.

Dla Polaków tamten mundial nie skończył się najlepiej, ale do obecnego szkoleniowca Legii nikt nie miał o to pretensji. - Też nie mogę powiedzieć o nim złego słowa - mówi Jacek Dembiński, były piłkarz m.in. Widzewa Łódź (zagrał z nim w Lidze Mistrzów) i niemieckiego HSV, który zetknął się ze Skorżą w Amice Wronki (jeszcze zanim ten zaczął pracować w kadrze). Mówi o nim mniej więcej to samo co Mila.

- Cały czas się uczył, jeździł na zagraniczne staże. Dużo rozmawiał z zawodnikami. Budził szacunek. Gdy zaczynał pracę, był ode mnie młodszy, a mimo to nigdy nie miałem problemu, by zwracać się do niego: trenerze.

- W Płocku większość piłkarzy miała o nim dobre zdanie. Prawie wszyscy byli zadowoleni, jak Mirosław Jabłoński [pierwszy trener Wisły - red.] wyjeżdżał na kursokonferencje czy inne narady, bo wtedy treningi prowadził Skorża. A zajęcia z nim były po prostu ciekawsze i lepsze - wspominał jakiś czas temu na łamach "Przeglądu Sportowego" Maciej Terlecki.

Czytaj także: Legia rozbiła Lechię 4:0 i awansowała do finału Pucharu Polski

W tym samym tekście chwalił go również Zbigniew Drzymała. - Podobało mi się to w Macieju, że nie zwalał winy na źle przyciętą trawę czy sędziego, lecz umiał znaleźć prawdziwą przyczynę porażki i najczęściej potrafił też wyciągnąć wnioski. To wielki fachowiec. Tym też właśnie ujął piłkarzy, bo zawodnik zawsze odróżni profesjonalistę od amatora. A tylko taki trener może być autorytetem - powiedział właściciel Groclinu.

- Początkiem jego końca była chwila, gdy przejął pełnię władzy w pionie sportowym po odejściu Jacka Bednarza i Marka Wilczka. Obowiązki po prostu go przerosły. Wcześniej, gdy piłkarz miał problem, bo np. wypłata pensji opóźniała się o tydzień czy dwa, to szedł do dyrektora sportowego albo prezesa. Teraz wszystkim musiał się zajmować Skorża. Stał się przez to bardzo nerwowy, co odbijało się na jego relacjach zarówno z piłkarzami, jak i pracownikami klubu - mówi nam jeden z działaczy Wisły.

Dodaje jednak, że w Krakowie również wspominają Skorżę pozytywnie. Zwłaszcza za pierwszy sezon, zakończony z 14 punktami przewagi nad drugą w tabeli Legią i tylko jedną porażką na koncie. W sumie przez dwa i pół roku pracy pod Wawelem przegrał w lidze dziesięć meczów. Dokładnie tyle, ile w tym sezonie z zespołem z Łazienkowskiej.

- Być może zmiana Wisły na Legię była nie do końca przemyślana. Trochę go rozumiem, powstawała nowa drużyna, nowy stadion, chciał być częścią tego wszystkiego. Który trener by nie chciał? Może jednak powinien trochę poczekać, ochłonąć, nie skakać z jednego medialnego kotła bezpośrednio do drugiego - zastanawia się były prezes Białej Gwiazdy, obecnie szef stacji Orange Sport Janusz Basałaj. - Moim zdaniem niepotrzebne były też jego deklaracje, że całe życie marzył o pracy w Legii. Sam sobie podniósł nimi ciśnienie - dodaje.

Czytaj także: Zarząd Legii Warszawa przeprasza "Gazetę Wyborczą" za zachowanie swoich kibiców

- To młody trener. Utytułowany, ale wciąż się uczy. Być może za wcześnie uwierzył w swoją wielkość, ale zwalnianie nie ma moim zdaniem większego sensu. To nie ona odpowiada za brak wizji, za to, że działacze Legii nie do końca wiedzą, czego chcą. Zmiana trenera niewiele tu pomoże - mówi jeden z jego poprzedników (dociekliwi proszę nie zawężać kręgu podejrzanych do dwóch ostatnich).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mazowieckie.naszemiasto.pl Nasze Miasto