Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Życie na skłocie. Czy rzeczywiście takie, jak je malują?

Aleksandra Podgórska
Życie na skłocie. Czy rzeczywiście takie, jak je malują?
Życie na skłocie. Czy rzeczywiście takie, jak je malują? Szymon Starnawski
Życie na skłocie wzbudza sporo kontrowersji. W końcu to opuszczone budynki, przez skłotersów zajmowane zwykle nielegalnie, co może rodzić błędne wyobrażenie o zamieszkujących je ludziach. Ludziach, którzy angażują się społecznie, chcą nieść pomoc wykluczonym, a w skłotach mieszkają często dlatego, że w innym wypadku nie mieliby gdzie. Jacy skłotersi są w rzeczywistości?

Życie na skłocie. Czy rzeczywiście takie, jak je malują?

Czym właściwie jest skłot? To opuszczone miejsce, budynek, który zostaje zajęty zazwyczaj bez zgody właściciela. Jego mieszkańcami są skłotersi, którzy uważają, że prawo do zaspokajania własnych potrzeb jest ważniejsze od prawa własności. Proceder w wielu krajach, również w Polsce, wzbudza kontrowersje i tworzy sytuacje konfliktowe pomiędzy właścicielem zajętego pustostanu, a zamieszkującymi tam skłotersami.

W Polsce o skłotach zrobiło się głośno po 11 listopada 2013 roku, kiedy warszawska Przychodnia przy ul. Skorupki i Syrena przy ul. Wilczej zostały zaatakowane przez kilkadziesiąt zamaskowanych osób, które odłączyły się od Marszu Niepodległości. Wydarzenie skierowało oczy mieszkańców miasta na skłotersów i ich styl życia. Z jednej strony podniosły się głosy, że powinni oni jak najszybciej opuścić zajmowane kamienice. Z drugiej, że są ofiarami napaści narodowców i że trzeba stanąć po ich stronie. Sami skłotersi z szumem medialnym nie chcieli mieć nic wspólnego. Nie podoba im się też, że ludzie tak łatwo ich szufladkują. Lewicowa młodzież o zapędach rewolucyjnych, siedziba Antify, lekkoduchy. Nic z trzych rzeczy. Mieszkańcy warszawskich skłotów z Antifą, jako organizacją, nie mają nic wspólnego. Nie mają znaczenia ich poglądy antyfaszystowskie - prawdopodobnie większość mieszkańców Warszawy również jest przeciwna faszyzmowi. To po prostu ludzie, którzy z jakiegoś powodu wybrali taki, a nie inny styl życia.

- Mieszkańcy skłotu nie potrzebują rozgłosu. Nie chcą, żeby o nich mówiono, bo mimo wszystko zwykle zajmują te budynki nielegalnie - wyjaśnia młoda dziewczyna, która kiedyś mieszkała w skłocie w Berlinie.
Nielegalnie nie oznacza jednak, że mieszkańcy skłotów są osobami z marginesu społecznego, zaangażowanymi w działalność przestępczą. Bynajmniej! Lokatorzy tworzą kolektyw i dbają o rozwój skłotu, jego mieszkańców, ale także chcą nieść pomoc osobom, które jej potrzebują. Organizują więc rozmaite imprezy społeczno-kulturalne - koncerty, pokazy filmowe, warsztaty, zajęcia integracyjne. - Wydarzenia są dostępne dla wszystkich i są naprawdę ciekawe! Za wejście pobierana jest opłata, a zebrane fundusze przeznaczane są na rozwój skłotu - wyjaśnia nasza rozmówczyni, która chce pozostać anonimowa. O tym, jakie imprezy i kiedy zostaną zorganizowane, decyduje społeczność skłotu.

O prospołecznej i proobywatelskiej działalności skłotersów mało kto wie. Mieszkańcy opuszczonych budynków od dawna próbują zerwać z krzywdzącym wizerunkiem osób, które przez cały dzień nic nie robią, upijają się do nieprzytomności i zażywają narkotyki. Tymczasem to ludzie otwarci i sympatyczni, którzy każdemu, kto odwiedzi skłot, oferują herbatę czy pomoc, jeśli akurat jej potrzebuje.
Skłotersi prężnie działają również na rzecz lokatorów i starają się nagłasniać problemy związane z tą sferą. Dążą do tego, aby miasto przestało należeć do deweloperów, a zaczęło do jego mieszkańców.

Z warunkami w skłotach bywa różnie. Czasem nie ma ogrzewania lub bieżącej wody. Choć wszystko zależy od miejsca. - Na skłocie, na którym ja mieszkałam, każdy miał własny pokój i klucz do niego. Łazienki były wspólne, mieliśmy też dostęp do ciepłej wody - opowiada mieszkanka skłotu z Berlina. Dla większości warunki mają jednak drugorzędne znaczenie. Liczy się to, że nie jesteś sam i że masz swoje miejsce na Ziemi.

Kto może zamieszkać na skłocie? Teoretycznie każdy, kto znalazł się w trudnej sytuacji życiowej i potrzebuje dachu nad głową. Zanim jednak taka osoba przeprowadzi się do skłotu, jego dotychczasowi mieszkańcy muszą się naradzić. Rozmawiają z tą osobą, pytają o jej sytuację, powody, które nią kierują i wspólnie próbują znaleźć rozwiązanie problemu. Są więc osoby, które ze swoją pensją nie mogą pozwolić sobie na kupno czy wynajem mieszkania lub takie, które ze swoich lokali zostały wyeksmitowane. Są osoby, które w jakiś sposób czują się wykluczone ze społeczeństwa. Często jednak mieszkańcy skłotu decydują się na pozostanie w nim nie z powodów ekonomicznych, a ideologicznych. Bo skłotersi to zróżnicowane środowisko, które zwykle łączy wspólny światopogląd.
Zajmujący opuszczone budynki chętnie pod swój dach przyjmą również osoby, które chcą działać. Którym zależy na edukacji kulturalnej społeczeństwa, organizacji ciekawych warsztatów czy spotkań. I do nikogo nie są nastawieni negatywnie.

Czytaj też: Drifterzy, Warszawa. Zapach palonej gumy, pisk opon i ryk silników to ich pasja


Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]



emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto