Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moja Warszawa: Ryszard Kalisz

Redakcja
Wojciech Barczyński/POLSKA
Z posłem SLD Ryszardem Kaliszem rozmawiała Paulina Zakrzewska.

Co Pan myśli o Warszawie, czy ma jakiś klimat?
Warszawa jest moim miastem, stanowi dla mnie wielka wartość emocjonalną. Mieszkałem w innych miastach, m.in. w Londynie i Zurychu, a jak widać, tu wróciłem. To jest moje miasto. Warszawa, niestety, straciła swój pierworodny klimat przez to, że została doszczętnie zburzona przez Niemców. A później komunistyczna zabudowa w centrum dopuściła do totalnej dezintegracji miasta.

Jak Pan ocenia te zmiany?
Doceniam je, lubię, jak Warszawa nowocześnieje. Wczoraj jechałem Trasą Siekierkowską i byłem zszokowany szybkością zmian, jakie zachodzą na węźle Marsa i Płowieckiej. Warszawa to także piękne zielone parki i domy, np. przy ul. Belwederskiej.

A co jeszcze zasługuje na uwagę?
Dużą rolę w stolicy od zawsze odgrywała architektura. Powinniśmy się zatrzymywać i chwilę obserwować pięknie odrestaurowane stare budynki przy ul. Mokotowskiej czy przy ul. Wilczej, czy centrum przy Al. Jerozolimskich. To wszystko przeurocze miejsca, można nawet powiedzieć, że mają duszę. Najważniejsze dla Warszawy są bezapelacyjnie: Stare Miasto, plac Zamkowy, Nowy Świat, one mają swoją wartość. Dzięki nim Warszawa wciąż ma duszę stanisławowską.

Czy tylko te miejsca odgrywają ważną rolę w Pana życiu?
Dla mnie osobiście najfajniejszy jest Stary Żoliborz, wokół placu Wilsona. Dlatego że tutaj mieszkam od wielu lat i znam dobrze tę przestrzeń. Jest tu przecudownie. Ponadto jeszcze Bielany, gdzie mieszkałem całe dzieciństwo. Ważne jest miejsce, gdzie przyszedłem na świat, czyli szpital przy ul. Karowej. On znajduje się w prostej linii 200 metrów od Pałacu Prezydenckiego i kilka kroków od Wisły.

A kiedyś miałam przyjemność zobaczyć Pana na rowerze nad Wisłą...
Bardzo lubię nadwiślańską trasę rowerową. Głównie jeżdżę tu, gdzie mieszkam, czyli na Żoliborzu. Bardzo często także przy parku Kępa Potocka i wzdłuż Wisły. Bardzo często robię sobie wyprawę aż do Konstancina. Albo w drugą stronę, do północnej części miasta, aż do Łomianek i Puszczy Kampinoskiej.

Gra Pan także w tenisa...
Tak, tenis to osobna miłość. Mamy dużo różnych klubów tenisowych i powstają ciągle nowe. Zaglądam do Warszawianki i do Mery przy Bohaterów Września. Lubię także pograć w piłkę nożną, ale przestaliśmy z kolegami grywać, bo na boczne boisko Polonii, gdzie grywaliśmy, przyjeżdżają paparazzi i nie jest już swobodnie.

A wieczorami gdzie Pan lubi zaglądać?
Teraz już mało chodzę do klubów...

Ale podczas obchodów 4 czerwca widziałam Pana w Przekąskach Zakąskach?
Rzeczywiście, ale to z okazji wielkiego święta. Z kolegami chcieliśmy uczcić 20-lecie wolnych wyborów. Szliśmy Krakowskim Przedmieściem i wpadliśmy do Przekąsek Zakąsek, było bardzo miło.

Ale w czasach studenckich, wiem, że Pan szalał? Gdzie wtedy można było zajrzeć?
W latach 70. pierwszym klubem w Warszawie była Sigma przy Krakowskim Przedmieściu, dokładnie po prawej stronie od wejścia na kampus. Była usytuowana w podziemiach. Wtedy nie działały już Hybrydy. Tam, gdzie były, na Mokotowie, było ciągle w jakimś nieładzie, wpierw było zamknięte, później remontowane. Ale już podczas moich studiów, a rozpocząłem je w 76 roku, to reaktywowaliśmy Hybrydy przy Złotej. Już wtedy, od kilku lat, funkcjonował Remont. Stodoła także funkcjonowała i dopiero powstawał Park, ale nie wiem, czy on jeszcze istnieje….

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mazowieckie.naszemiasto.pl Nasze Miasto