Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moja Warszawa. Katarzyna Kolenda-Zaleska

Rozmawiała Paulina Zakrzewska
Oswoiłam już nawet Ursynów

Kilkanaście lat temu przeprowadziła się z Pani z Krakowa do Warszawy. Czy przeżyła Pani szok?
Szokiem nie mogę tego nazwać, bo wcześniej dużo bywałam w Warszawie. Jeździła do pracy, kursowałam w tę i we w tę, znałam już to miasto. Miałam tu przyjaciół i znajomych, którzy osłodzili mi rozłąkę z rodziną. Ale moje serce zostało w Krakowie i nigdy nie powiem, że jestem warszawianką.

A po tych kilkunastu latach może Pani powiedzieć, że się u nas zadomowiła?
Trochę oswoiłam to miasto. Teraz mam swojego szewca przy Hożej, jest najwspanialszy w Warszawie. Jak przyjeżdżam z butami, to panowie wiedzą dokładnie, co mają zrobić. Mam swoją panią na jednym, jak mówimy w Krakowie, placu, czyli bazarze, do niej jeżdżę po zakupy; mam także tu krawcową. Powoli czuję się w Warszawie tak jak w Krakowie.

Co teraz Pani myśli o tym mieście?
Lubię Warszawę za tą energię, za to, jak się szybko zmienia. Ale to, czego mi brakuje w tym mieście, to takiej krakowskiej nieśpieszności. W Krakowie, jak wychodzę w ciągu dnia na rynek, to tam panuje spokój i refleksyjność. Zaglądam do różnych knajpek na kawę i zawsze spotykam znajomego. Życie tam toczy się w innym rytmie. Brakuje mi także w Warszawie centralnego miejsca - rynku czy placu. Jak dawniej budowano miasta, to zawsze wokół centralnego miejsca, która organizowało życie publiczne. W Warszawie jest Rynek Starego Miasta, ale on jest dla turystów. Jak się pojedzie do Włoch, to te rynki organizują przestrzeń publiczną. Brakuje mi bliskości różnych knajpek, aby można było się przenieść z jednego lokalu do drugiego na piechotę.

Ale na pewno ma Pani swoje ulubione miejsca.
Lubię Łazienki Królewskie. Czasami, jak mam czas i ochotę, to jeżdżę tam pobiegać. Dzięki nim dostaję fajnej energii. Mam kilka ulubionych knajpek. Np. zagłębie przy ul. Foksal, tam jest Papaya, gdzie jest bardzo dobre tajskie jedzenie, i Chianti z włoskim. Lubię też plac Trzech Krzyży, który ma dobrą energię. Bardzo cenię Qchnię Artystyczną z przefantastycznym widokiem na Warszawę, na Wisłę. Bardzo dobrze się tam czuję, trochę po włosku. A najważniejsze, że lubię swój Ursynów, gdzie mieszkam od ośmiu lat.

Ursynów jest ciekawy?
Też tak myślałam, jak się przeprowadziłam do Warszawy. Że za nic nie chciałabym mieszkać na Ursynowie. Myślałam, że to sypialnia i nic tam się nie dzieje. Dziewięć lat temu przeprowadziliśmy się z Centrum dokładnie na Skarpę Ursynowską i nie mogliśmy spać, bo o piątej rano piały koguty. Wtedy za nami nie było bloków - była skarpa, dół i Wilanów. Teraz to miejsce się urbanizuje, co mnie doprowadza do białej gorączki. Ale dzięki temu, jak mam wolny dzień, to nie muszę jechać do miasta. Mamy tu wszystko - kino, restauracje, sklepy.

Wróci Pani do Krakowa?
Ostatnio się śmiałam do mojego męża, że kiedyś wrócimy do Krakowa. Moi rodzice mają tam wspaniale położony dom na Błoniach. Do rynku mamy 20 minut na piechotę, a tramwajem czy samochodem 5 minut. Wielu moich przyjaciół zostało w Krakowie, to są moi bliscy z dzieciństwa, więc są to więzi szczególne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na mazowieckie.naszemiasto.pl Nasze Miasto