Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Men Expert Survival Race w Warszawie okiem naszego czytelnika [RELACJA]

Rafał Krzeszewski
Men Expert Survival Race w Warszawie okiem naszego czytelnika [RELACJA]
Men Expert Survival Race w Warszawie okiem naszego czytelnika [RELACJA] archiwum autora
Bieg Men Expert Survival Race w Warszawie odbył się 21 czerwca. Na podium stanął jeden z naszych czytelników - Rafał Krzeszewski - który wygrał pakiet startowy w organizowanym przez nas konkursie, a po biegu zdecydował się opisać nam swoje przygotowania, a także wrażenia z zawodów. Życzymy miłej lektury!

Men Expert Survival Race w Warszawie okiem naszego czytelnika [RELACJA]

Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]

Odkąd rozpoczął się cykl biegów miejskich z przeszkodami Men Expert Survival Race, moim marzeniem było wystartować w tej niesamowitej imprezie. Rok temu, gdy zawody po raz pierwszy zawitały do Warszawy, byłem bardzo podekscytowany, jednak nie wystartowałem w tym biegu z wielu różnych przyczyn. Ten rok natomiast zaczął się dla mnie dość pechowo, ponieważ na początku kwietnia doznałem kontuzji, która wykluczyła mnie z treningów na ponad 2 tygodnie. Czerwiec miał być okresem na odbudowanie formy, a Men Expert Survival Race był imprezą, która idealnie wpasowała się w mój kalendarz biegowy.

Kolejnym krokiem, jaki powinienem wykonać, było po prostu zapisanie się na bieg, ale nie zrobiłem tego. Cena lekko mnie przeraziła. Trochę przypadkiem na jednym z portali społecznościowych zauważyłem link do strony warszawa.naszemiasto.pl, gdzie można było wygrać pakiet startowy na Men Expert Survival Race. Aby go otrzymać, trzeba było odpowiedzieć na jedno proste pytanie: „Dlaczego to właśnie do Ciebie powinien trafić pakiet startowy?”. Po kilku dniach od dodania komentarza na stronie przyszła do mnie wiadomość, że wygrałem i wystartuje w biegu. To był ogromny zastrzyk energii i wielka radość, bo już wtedy wiedziałem, że spełnię jedno ze swoich biegowych marzeń.

Do biegu pozostało 5 dni, a ja wiedziałem, że w okresie przygotowania ogólnego do sezonu zaniedbałem trochę górne partie mięśniowe, które będą odgrywać dosyć ważną rolę w trakcie biegu, ponieważ na trasie czekało na nas masę przeszkód, które każdy musiał pokonać. Po chwili zastanowienia stwierdziłem, że w ciągu tych kilku dni już nic nie zmienię i lepiej nie kombinować. Zimę przepracowałem bardzo mocno, wykonując dużą ilość treningów siły biegowej, interwałów oraz podbiegów o różnej długości. Wiedziałem, że jeśli ręce wytrzymają ten bieg, to nogi tym bardziej.

Czytaj też: Men Expert Survival Race, Warszawa. Tak zmagaliście się z przeszkodami! [ZDJĘCIA]

Przyszedł dzień zawodów. Moja fala startowała o godzinie 11:30. Na spokojnie przebrałem się i rozpocząłem rozgrzewkę. W międzyczasie cały czas patrzyłem, w jaki sposób kolejni zawodnicy pokonują chyba najtrudniejszą przeszkodę, czyli rampę (Quarter Pipe). Z boku ta przeszkoda wydawała się nie do przejścia. Co drugi zawodnik musiał podchodzić do niej przynajmniej dwa razy. Muszę przyznać, że bez pomocy chłopaków na górze, najprawdopodobniej 70% osób w ogóle by tej przeszkody nie pokonało, zatem wielki szacunek dla nich.

Do startu coraz bliżej. Kilka minut przed biegiem rozgrzewkę dla całej fali poprowadziła trenerka Kamila. Na koniec wszyscy wykonaliśmy okrzyk bojowy i ustawiliśmy się na starcie – ja oczywiście w pierwszym rzędzie. Moim celem na ten bieg było pokonanie wszystkich przeszkód, bez otrzymywania żadnych kar i po prostu dobra zabawa.

RUSZYLIŚMY! Co ciekawe, nie doszło do żadnych przepychanek, a po słomianej ścianie byłem nawet na prowadzeniu, które po chwili od razu straciłem na rzecz kolegi biegnącego bez koszulki.
Tempo biegu było bardzo mocne od początku. Gdy wbiegliśmy w las, wykrystalizowała się czołówka. Było nas trzech, a właściwie dwóch, bo wcześniej wspomniany kolega bez koszulki trochę nam uciekł. Tempo biegu przez pierwsze 3 kilometry nadawał Wiktor, którego poznałem podczas biegu. Tak długo ze sobą biegliśmy, że trzeba było się wreszcie do siebie odezwać.
Kolejne przeszkody pokonywałem bez żadnego problemu chociaż jednej z nich bałem się najbardziej – MONKEY BAR. Co gorsza drabinki były mokre, przez co uchwyt nie był mocny i ześlizgiwały mi się ręce, ale na szczęście udało mi się przejść. Pierwsza część trasy była dosyć prosta, było mało przeszkód, tylko teren, po którym biegliśmy, niesamowicie zróżnicowany, las, błoto, a do tego jeszcze wydmy i piach. To był chyba jeden z najgorszych momentów dla wszystkich uczestników tego biegu. Właśnie w tym miejscu zaczęliśmy doganiać i przeganiać kolejnych uczestników biegu z fali, która wystartowała aż 30 minut przed nami, a przecież był to dopiero początek biegu. Oprócz mnie i Wiktora, nikt nie biegł po wydmach. Sądzę, że na tym odcinku trasy nadrobiliśmy najwięcej czasu do innych.

Czytaj też: Men Expert Survival Race, Warszawa. Tak zmagaliście się z przeszkodami! [ZDJĘCIA]

Po wydmach tempo biegu znacząco spadło. Ja z Wiktorem cały czas ze sobą współpracowaliśmy. Pierwsze kilka kilometrów prowadził Wiktor, potem zmieniłem go ja. W połowie trasy przyszedł czas na schłodzenie, co wiązało się z przeprawą przez rzekę, a następnie kontener z wodą. Po tych przeszkodach odżyłem i złapałem drugi oddech. Biegło mi się o wiele luźniej, a co za tym idzie - szybciej. Na twarzy Wiktora widziałem już zmęczenie, ale cały czas biegł razem ze mną. Kolejną ciężką przeszkodą dla mnie była wspinaczka po linie – i znowu tę ręce. Gdyby nie supły, dzięki którym można było bez problemu zaczepić nogę i stanąć na nich, to najprawdopodobniej nie wszedłbym na samą górę z jednej prostej przyczyny – lina była niesamowicie śliska. Następne przeszkody były o wiele łatwiejsze. Po pokonaniu liny cały czas myślałem o rampie.

Mijały kolejne kilometry i nareszcie zobaczyliśmy całe miasteczko i Centrum Olimpijskie. Przed rampą zwolniłem, by trochę odpocząć. Wiedziałem, że muszę wbiec na nią za pierwszym razem. Wziąłem duży rozpęd i wbiegłem bez najmniejszego problemu! Na górze czekałem na Wiktora, przecież nie mogłem go opuścić. Przez cały bieg nie myślałem ani przez chwilę o zwycięstwie. Każda minuta dawała mi wielką radość, bo mogłem uczestniczyć w tej niesamowitej imprezie. Po rampie przyszedł czas na kolejne przeszkody: Survival Bus i King Kong. Po nich myślałem, że za chwilę będzie meta. Niestety strasznie się pomyliłem, ponieważ przede mną był ponad kilometr biegu i to z masą przeszkód. Na tym etapie każdy już był zmęczony, ale udało mi się jeszcze przyspieszyć. Będę szczery, ostatni kilometr to były niesamowite męki. Przeszkoda koło przeszkody, kolejne podbiegi, ściana, znowu las. Już myślałem tylko o mecie. Gdy zobaczyłem przed sobą przeszkodę WIELORYB, wiedziałem, że teraz już naprawdę jest koniec i za chwilę zobaczę metę. Przeskoczyłem ją bez problemu i przede mną została ostatnia, chyba najfajniejsza przeszkoda, czyli Vikingowie. Chyba czekali specjalnie na mnie, bo nieźle mi dali w kość, ale prawda jest taka, że nikt nie miał taryfy ulgowej.

META! Nareszcie! Dobiegłem drugi w swojej fali i nie sądziłem, że takie miejsce również zajmę w całych zawodach. Gdy dowiedziałem się, jaki czas osiągnąłem, byłem lekko zdziwiony bo sądziłem, że pobiegnięcie poniżej godziny przyjdzie mi bez jakiegoś większego wysiłku. Pierwsza myśl jaką miałem po biegu: „Może uda mi się być w pierwszej 20-stce”. Stąd też po umyciu się wróciłem od razu do domu. Jak się później okazało, niepotrzebnie wracałem, bo czekała na mnie dekoracja i nagrody za zajęcie drugiego miejsca! Szok! Niedowierzanie! Ja drugi? Jak to możliwe? O wszystkim poinformował mnie mój kolega Radek Czyż, który zwyciężył w biegu na 5 km, Szybko ubrałem się i wróciłem do miasteczka zawodów. Po chwili czekania przyszła kolej na moją dekorację za zajęcie 2 miejsca w tym fantastycznym biegu. Doszedłem do wniosku, że wynik jaki osiągnąłem zawdzięczam również w dużym stopniu mojej wieloletniej karierze wielobojowej, którą zakończyłem kilka lat temu. Wielobój jest bardzo specyficzną konkurencją lekkoatletyczną, która harmonijnie rozwija wszystkie partie mięśniowe i zapewnia holistyczny rozwój całego ciała. Wracając do biegu i całej imprezy, na pewno nie zapomnę tego wszystkiego, co tutaj przeżyłem. Rewelacyjna atmosfera, cudowni ludzie, świetna trasa i masa atrakcji w postaci różnorakich przeszkód. Dlatego ten bieg jest taki wyjątkowy i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wystartuję w nim i może powalczę o zwycięstwo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto