Czarodziejski klimat Paryża ukryty na Powiślu

Czy lubi Pani Warszawę?
Okolica, w której mieszkam od kilku lat, czyli Powiśle, naprawdę da się lubić.

Co jest w nim niesamowite?
Jest bardzo dużo zieleni, a ja lubię zieleń. Za oknem mam drzewa, co jest dla mnie szalenie istotne, bo patrząc na nie, odpoczywam. Panuje tu dobry klimat - przez te zakamarki, zieleń i różne zakątki, które pozwalają mi odnaleźć na Powiślu klimat Paryża, mojego ulubionego miasta. Ogólnie jest tu na luzie i odrobinę nonszalancko. A poza tym mogę jeździć na rowerze. Powiśle pozwala mi spędzać czas na sportowo.

Ma Pani swoje ulubione trasy rowerowe?
Jeżdżę głównie wzdłuż Wisły. Część tej trasy, ta ze ścieżkami rowerowymi, jest bardzo wygodna, ale nie do końca jest idealna. Mam swoją stałą trasę rowerową. Wyjeżdżam od siebie z ulicy, czyli 29 Listopada. Dojeżdżam do ulicy Szwoleżerów, jadę nią do Wisły i dalej wzdłuż rzeki w kierunku Żoliborza, aż do wysokości Arkadii. Tam zawracam.

To całkiem długa trasa…
Tak, ale ja uwielbiam się zmęczyć na rowerze.

A po całodziennym zmęczeniu gdzie się Pani najczęściej wybiera?
Ostatnio moim ulubionym miejscem jest Restauracja R20 tuż przy ulicy Rozbrat. Można do niej podjechać nawet na rowerze. Często spotykam się tu z przyjaciółmi. Większość z nich mieszka w tych rejonach, a to ułatwia spotkania. R20 to francuska restauracja i tam też czuje się ten paryski klimat. Szczególnie jak jest ciepło, okna są otwarte, a stoliki wystawione są przed wejściem. Wtedy jest fantastycznie.

Gdzie jeszcze w Warszawie odnajduje Pani paryski klimat?
Trochę górnolotne porównanie, ale są takie zakątki. Jak jeżdżę na plac Trzech Krzyży, to paryską aurę odnajduję w odchodzących od niego małych uliczkach. Są to głównie Mokotowska, Koszykowa, ale też Wilcza i Krucza. To są moje ulubione rejony i po nich najczęściej "błądzę". Nawiązują do Paryża tym, że są wąskie. Nie ma tu dużych przestrzeni. Dzięki temu nie czuję się zagubiona.

Czy mieszkańcy Warszawy mają paryski styl?
Tutaj, gdzie mieszkam, widuję dobrze ubranych ludzi. Noszą się w sposób nonszalancki i na luzie. To jest to, czego mi brakuje w modzie. Bardzo nie lubię ułożenia. Wolę, jak coś odstaje i dodaje strojom smaczku.

Dlatego kieruje Pani swoje kroki na zakupy do...
Jeżeli chodzi o centra handlowe, to najczęściej wybieram Klif przy Okopowej. Zaglądam tam po kosmetyki i ciuchy, ponieważ jest spokojnie. Cenię sobie właścicieli tego miejsca, bo zrobili coś innego. Nie dostosowali się do tego, co jest na rynku. Zrobili po swojemu i tym wygrali. Wśród miejsc, do których zaglądam, jest jeszcze Likus Concept Store przy Krakowskim Przedmieściu. Teraz, w okresie świątecznym, odkrywam, jak fantastycznie i wyjątkowo jest na Krakowskim Przedmieściu. Bardzo lubię to miejsce. Można tam godzinami spacerować, wejść gdzieś na chwilę na kawę. Taka swoboda daje dużo radości. Jak wybieram się na zakupy, lubię też zajrzeć do sklepu przy Marszałkowskiej One Size, który prowadzą dwie dziewczyny projektantki. Mają niezwykłe sprowadzane rzeczy, niedrogie, a nawet bardzo tanie, bo podobne, ale droższe rzeczy, można kupić w sieci H&M. W One Size wszystko jest takie inne. Sklep cenię za koncepcję. Ponadto podoba mi się sklep Ani Kuczyńskiej, który jest na Powiślu.

Co, według Pani, można zmienić w Warszawie?
Nie podoba mi się, gdy nowe budynki nie do końca pasują do miejsca, w którym są stawiane. Myślę, że jest ich sporo. Na placu Trzech Krzyży też nie wszystko dobrze wygląda.

Głównie przez ten parking na środku…
Tak! Ma się nijak do tego, co jest tuż obok - pięknych kamienic i kościoła. Tam także jest budynek niepasujący do całości. Konstrukcyjnie może i jest ładny i przemyślany, ale nie pasuje. Momentami nowe budownictwo się udaje, a przeważnie jest zachwiane. Nie lubię dysproporcji i braku porządku.